Godzina Geniuszu po raz drugi

Udało się.... Moi uczniowie bezpiecznie pokonali półmetek pilotażu Godziny Geniuszu. Strat w ludziach nie zaobserwowano, wręcz przeciwnie, bo przybyła jedna z uczennic nieobecna tydzień temu, która całkiem raźnie zabrała się do działania, wybierając za swój projekt czytanie Dziennika Anny Frank w wersji uproszczonej z opracowaniem recenzji i stworzeniem glosariusza nowych słówek w Quizlecie.



Ten tydzień był naprawdę ekscytujący. Okazuje się, że Godzina Geniuszu działa motywacyjnie nie tylko na uczniów, ale i na nauczyciela prowadzącego. W czasie ostatnich 5 dni wziąłem udział w webinarze  dotyczącym Genius Hour, a prowadzonym z USA przez autorów kursu online'owego o Godzinie Geniuszu. Swoją drogą, to niesamowite, jak ogromne możliwości rozwoju zawodowego ma dzisiaj człowiek, jeśli tylko ma dostęp do sieci i (najlepiej) zna język angielski.



Zdjęcia z przebiegu webinaru prowadzonego przez A. J. Julianiego
Dodatkowo odsłuchałem ze trzy podcasty na ten sam temat, i przeczytałem masę materiałów o historii "15% time" w firmie 3M (oni to robią od 1948 roku!!!!), w wyniku którego powstały słynne karteczki stick-in, oraz o "20% time" w Google. Dowiedziałem się, że te projekty zwane są niekiedy "passion projects" (projektami dotyczącymi pasji).

W międzyczasie szykuję dla swoich uczniów pewną niespodziankę, która wymaga współpracy pewnego znajomego, ale o tym na razie cicho sza ;)

Na samych lekcjach (bo prowadzę je w dwóch grupach, dlatego dla mnie to jest 2x po jednej lekcji) czas minął kompletnie niepostrzeżenie. Zadowolony jestem z tego, że uczniowie komunikując się  ze mną, np. radząc się w różnych kwestiach związanych z projektami, są w stanie przekazać informacje po angielsku i zrozumieć, co do nich mówię. Obserwuję też, że dzięki Godzinie Geniuszu dowiaduję się  o swoich uczniach rzeczy, których normalnie pewnie bym się nie dowiedział. Dzisiaj na przykład usłyszałem od jednej osoby, że posiada w domu porządny mikrofon, który przydaje się do "muzykowania", i że tego mikrofonu można by użyć nagrywając rzeczy do projektów w dobrej jakości. Nie wspominając już o tym, że na jaw wychodzą też różnorodne, ukryte wcześniej zainteresowania uczniów.

Dzisiejsze lekcje rozpocząłem od przypomnienia skąd się wzięły projekty typu 20% czasu, a także od zwrócenia uwagi na to, że w firmach typu Google czy 3M obowiązuje zasada, że nawet jeśli projekty się  nie powiodą, to nic złego się nie dzieje. Czyli dajemy sobie prawo do niepowodzenia i nie robimy z tego problemu. Ważne jest, żeby się starać i dać z siebie wszystko w trakcie realizacji projektu. Zwróciłem też uwagę na to, że ostatecznie dla mnie osobiście ważny jest nie tyle sam rezultat projektu, ale całościowe zaangażowanie i zachowanie każdego z uczniów w czasie tych 4 godzin, kiedy projekt był realizowany. (podejście "proces, a nie produkt")

Główne spostrzeżenia "życzeniowe" dotyczą  kwestii używania języka angielskiego do komunikacji pomiędzy uczniami, którzy swoje projekty realizują w grupie. Podczas webinaru A. J. Juliani mówił, że lepiej jeśli projekty są indywidualne, a jedynie w wyjątkowych sytuacjach dopuszcza realizację ich parami. Ja jednak postanowiłem, że jeśli uczniowie mają się uczyć współpracy (w końcu to jedna z umiejętności XXI wieku, a jesteśmy już w 19. roku tego wieku - zleciało to niepostrzeżenie, prawda?), to powinni mieć też szansę spróbowania sił w projekcie grupowym. Wnioski są takie, że na razie największym wyzwaniem jest utrzymanie przez niektóre grupy języka angielskiego jako języka komunikacji przy realizacji projektu. Kilka razy musiałem o tym na lekcji przypominać, bo jednak język polski "kusił" łatwą komunikacją. Z drugiej strony były też pary, które pracowały używając angielskiego bardzo intensywnie (i wcale nie chodzi tutaj o poziom angielskiego posiadany przez konkretnych uczniów, a raczej o umiejętność wczucia się w sytuację). Może jednak jest coś w tym, że maksymalna liczba osób do projektu nie powinna przekraczać dwóch?

Drugim wyzwaniem w przypadku projektów grupowych jest zarządzanie podziałem pracy. Podczas gdy jedna osoba pracowała nad narysowaniem czegoś na kartce, pozostałe w zasadzie patrzyły się  co ona robi, zamiast podzieliwszy dalszą pracę pomiędzy siebie przygotowywać już kolejne etapy projektu. Ta sytuacja pokazuje, jak bardzo praca projektowa typu Godziny Geniuszu jest uczniom potrzebna - w końcu daje im szansę zastanowienia się  nad tym, że takie efektywne zarządzanie zasobami jest po prostu potrzebne, a także szansę wypróbowania różnych sposobów na rozwiązanie tego problemu.

Trzecie wyzwanie to zarządzanie czasem - odniosłem wrażenie, że niektóre projekty wciąż są w powijakach i nawet nie widać na horyzoncie, żeby miały się przerodzić w jakiś namacalny efekt. Widząc to, postanowiłem wprowadzić uczniów w podstawowe założenia "Design Thinking", czyli myślenia projektowego. Ale o tym już w następnym wpisie.


Komentarze

Popularne posty